Jarek: co jest codziennością w naszym zakładzie? Skąpstwo szefa. Facet chce oszczędzać na wszystkim i to dosłownie. Dochodzi do tego, że kawę, herbatę i inne rzeczy musimy sobie sami kupować. Dobrze, że nie liczy nam za wodę. Kiedyś był przelewowy ekspres do kawy, ale szef stwierdził, że pobiera za dużo prądu i kazał usunąć go ze wspólnej kuchni. Tak samo postępuje w przypadku popsutych maszyn na hali. Najchętniej wszystkie części naprawiałby w nieskończoność. Na szczęście ostatnio znalazł bardzo rzetelną firmę – Hannecard. To firma, która regeneruje części w naszych maszynach. Jak ostatnio wysiadły tuleje – producent, czyli nasza firma od naprawy zaproponowała wymianę na nowe. Specjalista powiedział, że z tym się nic innego nie da zrobić. Cała załoga była w szoku, kiedy szef zgodził się na wymianę. Byliśmy przekonani, że każe im naprawiać stare.
Damian: to co mnie najbardziej denerwuje w codziennej pracy to brak wyobraźni. Jest jasno powiedziane w przepisach BHP, że jak ktoś wchodzi na halę ma mieć ubrany kask. Na placach jednej ręki policzę tych co go mają, a mało tego Ci co nie przestrzegają przepisów potrafią wyśmiać tych co ubierają kaski. Strasznie mnie denerwuje takie podejście. Po pierwsze dlatego, że jak ktoś wymyślił te kaski to nie dla naszej rozrywki, tylko dlatego, że coś może spaść nam na głowę i wtedy śmierć na miejscu. Nie rozumiem myślenia typu innym się to zdarza, ale mnie się na pewno nie przytrafi – to bez sensu. Po drugie dobra, nie chcesz kasku to go nie ubieraj, ale daj święty spokój tym, którzy lubią swoje życie i nie chcą stracić go przez głupotę. Ciekawe czy doczekam kiedyś czasów, że w moim zakładzie przestanie być jak w przedszkolu.
Wiktoria: Co mogę powiedzieć o codziennym życiu w naszym zakładzie? Jest raczej wesoło. Praca może nie jest porywająca i człowiek by się zanudził na śmierć, ale pracując przy taśmie możemy sobie pogadać, czasem nawet zdarza się na pośpiewać. Ostatnio przyjęli taką młodą Anię, laska ma fioła na punkcie gier i nauczyła nas paru takich, w które możemy grać przy taśmie. Ja na swoją pracę nie narzekam. Chodzę tam raczej z przyjemnością, jak widzę znajomych, co idą do biura w poniedziałek rano ze stresem, w środę mają już biegunkę od tego, a w piątek się upijają, to naprawdę myślę sobie, że może kokosów nie zarabiam, ale przynajmniej jest przyjemnie i bez stresu. Normy zawsze mamy wyrobione, kierownik zadowolony, przyjdzie, pożartuje przy świętach rzuci premią. Jak dla mnie codzienna praca w moim zakładzie jest całkiem fajna.